Po namowach Kulbushana kupiłyśmy wczoraj bilety na "luksusowy" autobus, bo trasa długa i niebezpieczna (przepascie!). Czasami warto doplacic, jesli czeka nas dluga droga. Potem podrozujemy wylacznie tania klasa i mamy z tego najwieksza frajde :D.
Nocna podroz ciagnie sie w nieskonczonosc. Kierowca oddzielony jest od podroznych scianka ale mimo wszystko slychac przerazliwe trabienie, ktore nie daje spac. Nad ranem jestesmy juz wsród górskich szczytów i widoki zapieraja dech w piersiach. Ja wzywam "Jezus Maria" co chwile, bo wydaje mi sie ze zaraz sie stoczymy kilkaset metrow w dół, wprost do rzeki, bo hamulce przerazliwie piszcza, droga niesamowicie wąska i kręta. Magda siedzi niewzruszona, tylko ja taki cykorek