Dzisiaj ciekawy dzień-- pierwsza przejażdżka motoriksza i zwiedzanie ogromnego Red Fortu -- widzialysmy tylko skrawek zabytków, ale upał okropnie nas wymęczył.
Czas tutaj płynie inaczej, właściwie jest on pożerany, nikt się nigdzie nie spieszy i fajnie jest. Spotkałyśmy grupkę 4 Polaków ze Śląska i chwilę pogadaliśmy, a potem skolei trochę zdesperowaną , samotną Polkę Paulinę, do której dopiero jutro dołączy znajomy. W trzyosobowym składzie jedziemy zobaczyc Connaught Place. Paulinę spotykamy kilkakrotnie podczas dalszej podrozy po Indiach, zupelnie przypadkowo.
Tego dnia uczymy się sztuki targowania z rikszarzami. Lekcja udzielona mi przez znajomych z Mumbaju działa bez zarzutu : "Paulina musisz mówić :DAM CI 50 RUPII". I stawiac na swoim, bo zdzierają nieziemsko. Ewentualnie można pójść trochę w góre jak nie chce ustąpić, albo udawac ze sie odchodzi. Działa! Chyba ze ktos jest wyjatkowo upartyi nie chce spuścić z ceny to szukac innego... o to nie trudno. Zreszta targowanie to ja mam we krwi.. Magda szybko się uczy tej sztuki i potem nie raz mnie rozbraja upartościa z jaką się wykłóca o cene :D. Wieczorem Delhi nawiedza ogromny deszcz ( o zgrozo ! , bo utknelysmy w kafejsce internetowej a mnie spieszno do kibelka !! pierwsze oznaki zmiany zywienia..)
Dzisiaj o 20 wyjezdzamy z tego piekielnego miasta i bedziemy cala noc w drodze autobusem do Manali-- czyli w gory indyjskie, zeby odpoczac od tego zgielku i temperatury. Delhi meczy niesamowicie-- spalinami, halasem, ogromem ludzi i tysiacerm naganiaczy. My tez dla hindusow jestesmy atrakcja i robia sobie z nami zdjecia i pokazuja na nas palcami malym dzieciom.
Ja czuje sie juz dosc dobrze w tym klimacie, Madzie dzisiaj dopadla zmiana czasu i czuje sie dosc dziwnie... mi to juz na szczescie przeszlo. Co do moich plecow to Madzia-studentka fizjoterapii zdiagnozowala korzonki, ale na szczescie juz mnie mniej boli i teraz tylko czasami jak sie schylam odczuwam kłócie.
Z Madzia czas mija zupelnie inaczej niz z Bartkiem, ona postrzega swiat w rozowych kolorach i nieraz sie smiejemy do łez :D
I chcialam wspomniec o jednym malym incydencie, ku przestrodze. Na Main Bazaar zostalysmy zaczepione przez elegancka Hinduske, ktora wygladala bardzo europejsko. Myslalam, ze chce o cos zapytac i gdy sie zorientowalam ze chce mnie na cos naciagnac to od razu podziekowalam. A ta z wsciekloscia wilka obrzucila mnie haslem ze, potrzebuje troche szacunku i ze nie wolno sie odwracac do kogos plecami w trakcie rozmowy. Tym samym mnie sprowokowala do reakcji i odwrocila moja uwage. W tym czasie maly chlopaczek szybko zaszedl mnie od tylu i juz, juz prawie mial raczki w moim plecaku.. Gdyby nie Magda to pewnie by mnie okradl (akurat nic cennego tam nie mialam). Podobna sytuacja spotkala nas przy kupowaniu bananow. Radze naprawde uwazac!!