Od 2 dni jesteśmy w Jodpur. Wczoraj z rana w czasie obchodów święta w świątyni zginęło 197 osób. Tłum napierał na ściane, która nie wytrzymała i się zawaliła. Wybuchła panika, bo ludzie myśleli, że to bomba i zaczęli w popłochu uciekać i niestety zadeptywać nawzajem... :(. Całe miasto w żałobie, smutek w oczach mieszkańców, kobiety płaczą...
Co do samego Jodpur to miasto niesamowite!!! To nasz nr 1 w Rajasthanie. Jesteśmy w uroczym, cichym guest housie ( domu rodzinnym), nareszcie chwilka spokoju. Dzisiaj łaziłysmy caly dzien po miescie, po prostu przepadłyśmy w ciasnych uliczkach, bazarze, sklepie z herbatami, gdzie posmakowałyśmy naprawdę pysznej herbaty z szafranem i nauczyłyśmy się rozróżniać szafran. Na białą kartkę kładziemy nitkę szafranu i wylewamy na niego krople wody. Jeżeli woda bardzo powoli zabarwi się na kolor pomarańczowy to jest to prawdziwy szafran, zaś jeżeli szybko zabarwi się na kolor czerwony to jest to puder, którego używa się tylko do barwienia potraw i jest o wiele tańszy.
Tutaj także zwiedziłyśmy imponujący fort położony na wzgórzu z którego roztacza się piękny widok na niebieskie miasto. Wszystkie domy są pomalowane na niebiesko, aby odstraszać komary (lub ewentualnie przyciągnąć turystów :D).
Jutro wieczorem jedziemy lokalnym autobusem do Udajpur. Jesli chodzi o srodki transpory to juz sie przetarlysmy przez lokalne zatloczone autobusy i pociagi z ktorych hindusi zwisaja jak winogronka i drzwi sie nie domykaja. wlasciwie to jest najwieksza frajda taka jazda z nimi, a zwlaszcza jak caly autobus sie lampi wlasnie na Ciebie, prosto w oczy, nieprzerwanie.